Smoczur na finiszu - został kawałek ramki tylko jednym kolorem do wyszycia i backstitche. Uf. Jest szansa na zakończenie czegoś, yeah....
Biorę udział w Tajemniczym SALu, fotek postępów nie mogę publikować, ale pokażę kawałek - bo po raz pierwszy wyszywam krzyżykami na lnie.
Na potrzeby SALu zakupiłam len obrazkowy 32' Permin of Copenhagen i po otwarciu byłam przekonana, że zaszła jakaś pomyłka. Len wyglądał jak len, pachniał jak len i zachowywał się jak len. Nic z równości pod krzyżyki. Nitki grubsze i cieńsze. Szczerze mówiąc miałam ochotę odpuścić, ale stwierdziłam, że nie może być gorzej niż z tą moją panamopodobną kanwą na której robiłam czajniczki i filiżanki.
I co się okazało. Okazało się, że krzyżyki wychodzą zaskakująco równe, wyszywa się całkiem przyjemnie, igła sama się ślizga, tylko liczenie jest do duszy. Ale za to przestałam się bać wszystkich zestawów z lnem, które czekają w pudłach na zmiłowanie.
A oto i moja pierwsza próbka haftu krzyżykowego na lnie:
Biorę udział w Tajemniczym SALu, fotek postępów nie mogę publikować, ale pokażę kawałek - bo po raz pierwszy wyszywam krzyżykami na lnie.
Na potrzeby SALu zakupiłam len obrazkowy 32' Permin of Copenhagen i po otwarciu byłam przekonana, że zaszła jakaś pomyłka. Len wyglądał jak len, pachniał jak len i zachowywał się jak len. Nic z równości pod krzyżyki. Nitki grubsze i cieńsze. Szczerze mówiąc miałam ochotę odpuścić, ale stwierdziłam, że nie może być gorzej niż z tą moją panamopodobną kanwą na której robiłam czajniczki i filiżanki.
I co się okazało. Okazało się, że krzyżyki wychodzą zaskakująco równe, wyszywa się całkiem przyjemnie, igła sama się ślizga, tylko liczenie jest do duszy. Ale za to przestałam się bać wszystkich zestawów z lnem, które czekają w pudłach na zmiłowanie.
A oto i moja pierwsza próbka haftu krzyżykowego na lnie: