Dzisiaj bez fotek. Generalnie dzierganie leży, aczkolwiek udało mi się dzisiaj mocno podgonić zaległą kostkę. Zaległą, ha! To delikatne określenie, zważywszy, że powinna ona przewędrować kawałek Polski 2 miesiące temu. No cóż.
Z czytania to połykam na Kindle'u "Sagę Sigrun" - takie tam, polskie czytadło o średniowiecznej Norwegii. Niby miło się czyta, ale szczerze mówiąc bardziej podoba mi się "Krystyna, córka Lavransa" czy chociażby "Córka Wikingów". Owszem, w "Sadze Sigrun" są piękne opisy, ale jakoś nie potrafię się wczuć. Czytam to i kompletnie to do mnie nie przemawia. Dziś przeczytam, jutro zapomnę. Co generalnie bardzo rzadko mi się z książkami zdarza.
A poza tym leczę zakwasy. Chociaż przypuszczam, że najgorzej będzie jutro. Zaczęłam pomagać w ogródku i wykopuję dołki pod truskawki i poziomki. Niby nic, tyle że to mój pierwszy, mieszczuchowski kontakt z łopatą i motyką. Wczoraj wykopałam 9 dołków. W gliniasto-błotniastej ziemi. Pełnej kamieni i cegieł. Dzisiaj zryłam motyką ziemię pod kolejką grządkę. Kiedy z trudem się wyprostowałam, okazało się, że krzywo grządkę przerobiłam ^^"
Cóż, mam nauczkę - jak kogoś zabiję, z pewnością nie zdążę zakopać ciała w ogródku :D
Generalnie nie wiem kiedy będę miała siły na machanie igłą, niby to takie nic, ale np. do pisania na klawiaturze nie muszę ruszać ramionami ;) ani ich podnosić nad głowę...
Z czytania to połykam na Kindle'u "Sagę Sigrun" - takie tam, polskie czytadło o średniowiecznej Norwegii. Niby miło się czyta, ale szczerze mówiąc bardziej podoba mi się "Krystyna, córka Lavransa" czy chociażby "Córka Wikingów". Owszem, w "Sadze Sigrun" są piękne opisy, ale jakoś nie potrafię się wczuć. Czytam to i kompletnie to do mnie nie przemawia. Dziś przeczytam, jutro zapomnę. Co generalnie bardzo rzadko mi się z książkami zdarza.
A poza tym leczę zakwasy. Chociaż przypuszczam, że najgorzej będzie jutro. Zaczęłam pomagać w ogródku i wykopuję dołki pod truskawki i poziomki. Niby nic, tyle że to mój pierwszy, mieszczuchowski kontakt z łopatą i motyką. Wczoraj wykopałam 9 dołków. W gliniasto-błotniastej ziemi. Pełnej kamieni i cegieł. Dzisiaj zryłam motyką ziemię pod kolejką grządkę. Kiedy z trudem się wyprostowałam, okazało się, że krzywo grządkę przerobiłam ^^"
Cóż, mam nauczkę - jak kogoś zabiję, z pewnością nie zdążę zakopać ciała w ogródku :D
Generalnie nie wiem kiedy będę miała siły na machanie igłą, niby to takie nic, ale np. do pisania na klawiaturze nie muszę ruszać ramionami ;) ani ich podnosić nad głowę...