Dawno nie pisałam, maj w tym roku nie był szczególnie przyjemny, nie tylko pogodowo...
Ale do rzeczy - dziś o konkretnych gadżetach, czyli breloczkach do nożyczek hafciarskich (z angielska scissors fob). Dość popularne, wzory przeróżne, samemu też można się pobawić.
Jako że ja zazwyczaj mam koncepcję, ale już niekoniecznie środki czy możliwości wykonania ;)) pogadałam sobie na ten temat z pewną blogowiczką HaLucynką- dziewczę zajmowało się krzyżykami, później wsiąknęło w koraliki i biżu. Pod koniec wpisu będzie o niej jeszcze kilka zdań...
I tak oto doczekałam się swoich breloczków...
Z racji posiadania (jak przystało na hafciarkę) kilku par nożyczek, wymyśliłam sobie cały komplecik 4 żywiołów. Lucynka mnie zaskoczyła i dorzuciła 5, będący prezentacją oktaryny - jest to ósmy kolor w cyklu Świat Dysku Terry'ego Pratchetta, kolor magii, podobno o nieciekawej barwie zielonkawo-fioletowej, widziany tylko przez dobrze wyćwiczonych magów i osoby z odpowiednimi skłonnościami. Dla mnie co prawda wygląda jak rabatka fiołków, no ale magiem nie jestem ;)
I tu pojawił się nietypowy problem, ponieważ zabrakło mi nożyczek! No zgroza! Tylko 4 pary na stanie! Trzeba będzie dokupić ;)
A teraz nieco zdjęć:
Powietrze, przeźroczyste, białe, delikatne, z wirami zefirów:
Ziemia, brąz i prostota, kojarząca się mocno z Czarnym Lądem:
Woda, zarówno delikatne kropelki jak i głębia morza:
Ogień, płonący żółcią, pomarańczem, czerwieniami, niczym arabski lampion:
Oraz fiołkowa ;) oktaryna:
Jak się okazało, łańcuszki były nieco za długie:
Na szczęście łatwo dało się je skrócić :) Przy okazji - na zdjęciach są 3 pary nożyczek, bo czwarta jest w Krakowie z muszlowym dimkiem.
Nieco zbliżeń:
A teraz podział:
powietrze powędrowało do dmcowskiego ptaszka:
oktaryna do HEADowego smoka:
ziemia do tajniaka(już wręczony, więc mogę odtajnić, tu i tak w trakcie):
woda powędruje do muszlowego dimka i tyko ogień został mi bezpański ;) chociaż pewnie powędruje do SALowej bombki i Mikołaja. Tylko nożyczki jakieś muszę kupić :D
A teraz jeszcze słowo o Lucynce. To młoda dziewczyna, szczęśliwa posiadaczka kotów i męża (nie jestem pewna kolejności ;)) Ma też dodatkowo jeszcze jedno zwierzątko, które pochłania większość jej czasu, środków i zdrowia. Lucynka ma raka. Dziewczę dzielne, nastawione optymistycznie i bojowo, nie poddaje się i walczy z rzeczywistością (głównie w postaci "kochanego" NFZu, ZUSu, itp.) wszelkimi sposobami. Opisuje swoje zmagania z rakiem tutaj.
Jak wszyscy wiemy, żeby w Polsce chorować, to trzeba mieć końskie zdrowie i wygraną szóstkę w totka. Żeby leczyć raka... no cóż...
Jeśli chcecie wesprzeć Lucynę, możecie coś u niej kupić :) na przykład tutaj lub jak ja, zamówić coś indywidualnie..
Można też klasycznie przekazać datek na odpowiednie konto w Fundacji Avalon - tutaj jest bezpośredni link.
Lucynko, bardzo Ci dziękuję za te breloczki, są naprawdę śliczne, teraz mogę się chwalić na zagranicznych grupach, że ja też mam wypasione nożyczki :P
Ale do rzeczy - dziś o konkretnych gadżetach, czyli breloczkach do nożyczek hafciarskich (z angielska scissors fob). Dość popularne, wzory przeróżne, samemu też można się pobawić.
Jako że ja zazwyczaj mam koncepcję, ale już niekoniecznie środki czy możliwości wykonania ;)) pogadałam sobie na ten temat z pewną blogowiczką HaLucynką- dziewczę zajmowało się krzyżykami, później wsiąknęło w koraliki i biżu. Pod koniec wpisu będzie o niej jeszcze kilka zdań...
I tak oto doczekałam się swoich breloczków...
Z racji posiadania (jak przystało na hafciarkę) kilku par nożyczek, wymyśliłam sobie cały komplecik 4 żywiołów. Lucynka mnie zaskoczyła i dorzuciła 5, będący prezentacją oktaryny - jest to ósmy kolor w cyklu Świat Dysku Terry'ego Pratchetta, kolor magii, podobno o nieciekawej barwie zielonkawo-fioletowej, widziany tylko przez dobrze wyćwiczonych magów i osoby z odpowiednimi skłonnościami. Dla mnie co prawda wygląda jak rabatka fiołków, no ale magiem nie jestem ;)
I tu pojawił się nietypowy problem, ponieważ zabrakło mi nożyczek! No zgroza! Tylko 4 pary na stanie! Trzeba będzie dokupić ;)
A teraz nieco zdjęć:
Powietrze, przeźroczyste, białe, delikatne, z wirami zefirów:
Ziemia, brąz i prostota, kojarząca się mocno z Czarnym Lądem:
Woda, zarówno delikatne kropelki jak i głębia morza:
Ogień, płonący żółcią, pomarańczem, czerwieniami, niczym arabski lampion:
Oraz fiołkowa ;) oktaryna:
Jak się okazało, łańcuszki były nieco za długie:
Na szczęście łatwo dało się je skrócić :) Przy okazji - na zdjęciach są 3 pary nożyczek, bo czwarta jest w Krakowie z muszlowym dimkiem.
Nieco zbliżeń:
A teraz podział:
powietrze powędrowało do dmcowskiego ptaszka:
oktaryna do HEADowego smoka:
ziemia do tajniaka(już wręczony, więc mogę odtajnić, tu i tak w trakcie):
woda powędruje do muszlowego dimka i tyko ogień został mi bezpański ;) chociaż pewnie powędruje do SALowej bombki i Mikołaja. Tylko nożyczki jakieś muszę kupić :D
A teraz jeszcze słowo o Lucynce. To młoda dziewczyna, szczęśliwa posiadaczka kotów i męża (nie jestem pewna kolejności ;)) Ma też dodatkowo jeszcze jedno zwierzątko, które pochłania większość jej czasu, środków i zdrowia. Lucynka ma raka. Dziewczę dzielne, nastawione optymistycznie i bojowo, nie poddaje się i walczy z rzeczywistością (głównie w postaci "kochanego" NFZu, ZUSu, itp.) wszelkimi sposobami. Opisuje swoje zmagania z rakiem tutaj.
Jak wszyscy wiemy, żeby w Polsce chorować, to trzeba mieć końskie zdrowie i wygraną szóstkę w totka. Żeby leczyć raka... no cóż...
Jeśli chcecie wesprzeć Lucynę, możecie coś u niej kupić :) na przykład tutaj lub jak ja, zamówić coś indywidualnie..
Można też klasycznie przekazać datek na odpowiednie konto w Fundacji Avalon - tutaj jest bezpośredni link.
Lucynko, bardzo Ci dziękuję za te breloczki, są naprawdę śliczne, teraz mogę się chwalić na zagranicznych grupach, że ja też mam wypasione nożyczki :P