Quantcast
Channel: Robótkowy (i nie tylko) kuferek Meri
Viewing all 381 articles
Browse latest View live

Ufokowy rok - po raz drugi

$
0
0
Zapisałam się na kontynuację ufokowej zabawy. 3 ufoki na 10 to baaaaaaardzo mizernie.
Mój plan zakłada skończenie wszystkich (nie licząc HEADa) i mam nadzieję, że w tym roku się uda.
Co zatem mamy?
1) Latarnia morska - niewiele zostało do skończenia.
2) Ptaszek DMC, awansował niestety do ufoków. Jakaś 1/3 do skończenia:
3) SALowa bombka:
4) Mikołaj z "Przyjaciółki":
5) Żurawie:
6) Trochę smoka:
a na 7. miejscu pierwszy skończony ufok - zakładki Dimensions. Niestety elementy i nici do wykończenia zaginęły w mrokach dziejów ;) dlatego też zakładki mają szpic tylko z jednej strony i są bez ozdobnego chwościka. Tak na marginesie, to był mój pierwszy w życiu zestaw do haftu krzyżykowego ;)



Generalnie najlepiej by było, żebym miała do wyszywania jednego HEADa, jeden duży inny wzór, jednego dimkowego petitka lub coś podobnie małego oraz małe cusie na kanwie plastikowej. Plus inne rękodzieła ;)
Plany: chciałabym mocno podgonić frywolitkę, pobawić się osikowymi wiórkami, może coś upleść makramowego i spróbować czegoś całkiem nowego na warsztatach w Ustroniu :)

Święta, święta i po świętach zawieszki

$
0
0
Jak w tytule. Uwierzycie, że kompletnie zapomniałam o tych drewnianych zawieszkach? Na całe szczęście choinka stoi u nas do początku lutego, więc zawieszki zdążą jeszcze sobie podyndać wśród sztucznych igieł.
Mam cały komplet, czyli 5 sztuk, z czego jedną, sowę, zabrała mi córa i się nad nią znęca. W tym tempie sklejka zdąży spróchnieć lub zmienić się w węgiel drzewny, no ale zobaczymy, może jednak zdecyduje się na dokończenie...
Dla mnie zostały pozostałe 4 - serce, gwiazda, choinka i dzwonek.

Wyszywało się je wręcz znakomicie - bardzo szybko, jasna instrukcja, dobre nici (DMC ;)). Nici zostało mi nawet w zapasie, na 4 wykonane zawieszki został mi nie ruszony komplet z jednej i niecałe nitki z 2 kolorów.
Z tyłu są podklejane dołączaną do wzoru tekturką.

Dla przypomnienia zdjęcie zestawu:
To jest właśnie sowa, której nie miałam okazji wyszywać (jeszcze...)

A tak wyglądają gotowe zawieszki:
 
 
 
 
Taki zestaw jest do nabycia w sklepie Kokardka.pl
Gorąco polecam każdemu, kto chciałby mieć ciekawe, wyszywane ozdoby. Ja z pewnością będę zerkać, czy pojawią się u nich zestawy ze sklejki na inne okazji, lub bez okazji ;)

Koniec jest bliski

$
0
0
Dziecię się poddało i oddało sowę w moje ręce. Na szczęście udało się wszystko zrobić i sowa huka wśród sztucznych, choinkowych igieł wraz z resztą drewnianych zawieszek.
A teraz wyjaśnienie tytułu posta ;)
Kilka chmurek i witajcie kontury! :)


Morza szum, ptaków śpiew...

$
0
0
I latarnia pośród drzew ;) Morska oczywiście.
Skończyłam wyszywać, czyli kolejny ufok znika z listy :)

Dla przypomnienia:
zestaw Dimensions, Gold Collection Petites
tytuł "Beacon at Daybreak" 
Wyszywane na Aidzie 18"
rozmiar obrazka 13 x 18 cm

Tak wygląda bardziej wyprostowana:
A teraz trochę szczegółów - jak pamiętacie było mnóstwo kolorów, dodatkowo na zakończenie doszło dużo francuskich supełków (które uwielbiam ^^ ).
 
 
Efekt super, bardzo się cieszę, że wyszyłam ten zestawik, jest bardzo kolorowy i optymistyczny.

Tak prezentuje się w ramce:
A tak wygląda w komplecie z żaglowcem:





Na zakończenie pytanie - czy ktoś byłby zainteresowany oryginalnym wzorem latarni? Dorzucę pozostałe muliny - nie starczy ich na wyszycie w całości drugiego obrazka, ale mogą posłużyć również za wzornik. Wszystko w firmowym pudełku, za 25 zł łącznie z przesyłką.

Imieninowo

$
0
0
Dzisiaj bez robótek, robótki są w trakcie, a ja chwalę się prezentami imieninowymi:
- jeden z moich ulubionych seriali na DVD - będę miała co oglądać do wyszywania :] książki zresztą też są znakomite, polecam cały cykl (najlepiej w formie e-booków, nie zajmie miejsca na półce ;))
- Ariadna ogłosiła promocję do końca lutego na zestawy z serii "hobby line" - skusiłam się na zestawy makramowo-mulinowe ;) Zestawiki są fajne i za niewielką cenę w przypadku bransoletek z muliny czy plecionych metodą kumihimo dostajemy mulinę na wykonanie jednej bransoletki, ale za to 3 wzory do wyboru. No i dysk do kumihimo (wykonany z czegoś w rodzaju twardej gąbki, zobaczymy, jak będzie się sprawdzać). W przypadku bransoletki makramowej mamy jeden wzór i materiały na jedną bransoletkę. Ale który hafciarz nie ma na zbyciu nici, sznurków czy koralików ;)

Za Poldarka i zestawy bardzo dziękuję moim rodzicom :)

- puszka z czekoladkami - czekoladek mało, ale pucha fajna :D
hologram :)
- od męża seksowna koszulka nocna ;)
Miłe zaskoczenie, satyna dość gruba i mięsista. Chociaż przy zapowiadanych mrozach to nie jestem pewna, czy mnie ogrzeje ;))

A teraz wybaczcie, wracam do imieninowego machania igiełką przy kolejnym ufoku :)

Ufokowy rok 2 - podsumowanie stycznia

$
0
0
W styczniu skończyłam 2 ufoki, z czego jeden tak na styku starego i nowego roku ;) Co ciekawe, oba to zestawy Dimensions :D

Od razu zaczęłam też pracę nad kolejnym - ptaszkiem DMC. Dla przypomnienia - tak wyglądał, kiedy się za niego zabrałam:

Wiosenne candy z krzyżykowym szaleństwem

$
0
0
Kasia ma mnóstwo pomysłów i ciągle coś organizuje - tym razem jest to wiosenne candy.
Oprócz zgłoszenia, trzeba jeszcze odpowiedzieć na 3 pytania:
1. Na jakiej kanwie najchętniej wyszywasz?
Najbardziej lubię Aidę 18" oraz płótno Linda 27"

2. Jaką muliną najchętniej?
DMC. Byle nie metalizowana ;)

3. Jakimi technikami oprócz haftu się zajmujesz?
Trudno powiedzieć, że się zajmuję, raczej pomału się uczę, ale będą to frywolitka, kumihimo oraz makrama.

Gorąco was zapraszam do udziału w candy u Kasi.



Kolorowy ptaszek

$
0
0
Pracuję teraz (w miarę możliwości) nad ptaszkiem (jednym z 5 w serii) DMC.
Bardzo podoba mi się ten wzorek, jest kolorowy i optymistyczny. I znacznie ładniejszy niż na opakowaniu ")
W dodatku wyszycie każdego kwiatka czy gałązki robi różnicę ;) Postępy widać nawet w przypadku tylko kilku krzyżyków.
Niestety kontury są straszne. Mało czytelne na schemacie, w dodatku projektant ma zamiłowanie do robienia linii z ćwierćkrzyżyków, najlepiej tych wbijanych w środek krzyżyka ;/ Dlatego też wyjątkowo robię trochę konturów co jakiś czas, zamiast skupić się tylko na krzyżykach i kontury zostawić na sam koniec.

Tak było na początku stycznia:
A tak prezentuje się dzisiaj:
Mam już całego kwiatka na dole oraz doszło nieco konturów - motylek w prawym dolnym rogu, kilka gałązek i co nieco na samym ptaszku.
Tutaj kilka zbliżeń:
 
 
Plan optymistyczny zakłada, że wykreślę go jako skończonego ufoka w lutym ;) Trzymajcie zatem kciuki!

Ninja

$
0
0
Przyszedł ciemną nocą. Zagroził shurikenem. Rozsiadł się wygodnie i mrużąc ślepia wyczekująco patrzy na kanwę. Mam 2,5 tygodnia.

Kumihimo - podejście nr 1

$
0
0
Dawno nic nie pisałam. I to też nie do końca przez tajniaka - owszem, zajął prawie cały mój czas, ale...
W Tłusty Czwartek postawiłam zmierzyć się z cukiernictwem i samodzielnie, po raz pierwszy w życiu, zrobić faworki. Znając łakomstwo rodziny, zrobiłam dużą porcję, czyli 2 michy.
Mąż cośtam marudził, ale uznałam, że jak wróci z córą z przedszkola, to mu przejdzie ;)
Szalałam pół dnia z tym wszystkim, wreszcie, wszystko gotowe - nie idealne, ale całkiem niezłe jak na debiut.
Mąż wraca z córą z przedszkola - ona prawie 40 st. gorączki, on narzeka na ból gardła.
Młoda do lekarza - pierwszy raz w życiu jechaliśmy samochodem do naszej lekarki, bo córa była za słaba żeby iść :( Angina, antybiotyk, leki, syropy, łóżko, L4 na tydzień. Odpada pierwszy zawodnik od faworków.
Mąż średnio się czuje, bierze leki, wzdraga się na myśl o czymś ostrym (np. faworek) w gardle. Odpada drugi zawodnik.
Zostałam ja i 2 michy faworków. Trzy dni jadłam te (&@#*! faworki, bo mi było żal wyrzucić. Ale pod koniec to już miałam wrażenie, że otworzę lodówkę i wyskoczy na mnie faworek.
W międzyczasie mąż stracił głos, w poniedziałek okazało się, że ma ropień na migdale i ma jechać do szpitala na zabieg.
Jak dwoje chorych, to mnie też coś zaczęło brać (już w piątek po Tłustym Czwartku), więc leki, ograniczenie wychodzenia do minimum, baczna obserwacja Młodego, czy aby już nie łapie.
Mąż około środy odzyskał głos, córa czuła się lepiej, Młody tylko dostał większego kataru Oo
W czwartek córa do kontroli, a ja do lekarza. Nie poszło na gardło. Uderzyło w zatoki. Rozważania, czy odcięcie nosa i wyłupienie sobie oka pomoże na ból, zostały przerwane antybiotykiem i lekami przeciwbólowymi.
Oni coraz zdrowsi i znudzeni, ja coraz bardziej chora i marudna.
A Młody tylko z katarem.

W międzyczasie tajniaczył się tajniak, a jak już nie mogłam na niego patrzeć, to się zabrałam za zestawy z Ariadny.
Na pierwszy ogień poszedł dysk, jako najprostszy. Udało mi się upleść całkiem niezły kawałek bransoletki, nie jest skończona, ponieważ czekam na jakiś niezobowiązujący przypływ gotówki, który będę mogla wydać na końcówki do wklejania. I koraliki. I nici do koralików. I cośtam. Ponieważ na tej bransoletce z pewnością się nie skończy :)
Ta zielona nitka to zaznaczenie, gdzie ostatnio skończyłam. Plecionki wymagają jednak skupienia, a wrzask "mamooo!" tudzież "łeeee!" dość skutecznie potrafi rozproszyć. W efekcie nie zawsze byłam w stanie dobrze sobie ustawić przerwę (najlepiej, jak są 3 nitki obok siebie, wtedy wiadomo, że powinny być one na dole dysku, a nitka z lewej strony jako następna idzie do góry).
Plecenie na dysku jest bardzo fajne, daje dużo możliwości i jeśli ktoś chce spróbować, nie wydając jednocześnie od razu fortuny na dysk, sznurki sutaszowe czy koraliki Toho, śmiało może zakupić ten zestaw od Ariadny - do wyboru 3 kolory nici, w każdym zestawie przejrzysta instrukcja z 3 wzorami. 

Mam nadzieję, że za jakiś czas znowu wam coś pokażę uplecionego na dysku, póki co wypadałoby odkurzyć krzyżykowego ptaszka, bo biedaczek siedzi samotnie w kącie i czeka na towarzystwo..

Ufokowy rok (po raz drugi) - podsumowanie lutego

$
0
0
Miało być triumfalne, wyszło jak zwykle.
Początki lutego to ostra praca nad ptasiem, dzięki czemu zamiast tego:
mamy już to:
Do końca marca nieco ponad 20 dni, więc, kto wie? Może się uda w tym miesiącu ;)
Trzymajcie też kciuki za nogę, we wzorze jest fatalna i muszę ją poprawić, niestety na tej kanwie widać każde prucie (mimo cienkich igieł ;/ ), więc prawdopodobnie będę musiała za pierwszym razem dobrze to opracować ;)


Kontury

$
0
0
Kontury konturom nierówne.
Są takie, które robi się szybko i prosto. Między innymi dlatego, że są one dobrze zaznaczone na schemacie, na przykład innym kolorem. Albo na dodatkowym schemacie, gdzie główny schemat wyszywania (krzyżyki) jest jakby wybledzony, a kontury przez to dodatkowo wyraźniej widać (tak jest robione w niektórych schematach Dimensions).
I są takie, jak te w dmcowskich ptaszkach (co ciekawe, nie pamiętam, żebym tak klęła na schemat rysia, a ryś też z DMC).
Schemat jest czarno-biały. Linie konturów czarne. Linia ciągła, linia przerywana, przerywana bardziej, drobno przerywana.
W efekcie na schemacie wygląda to tak (a tu macie zbliżenie, gdzie widać wszystko wyraźnie...):
 Wygląda prosto? A teraz weźcie sobie taki jeden symbol gwiazdki (czyli jeden krzyżyk), na którym jest kontur na pół długości krzyżyka w poziomie i jest to prawdopodobnie któraś z 2 ostatnich przerywanych linii.... O czym dowiadujemy się nie ze schematu, tylko ze zdjęcia na okładce zestawu... Mówię wam, wściec się można. Jak nigdy znęcam się nad konturami w trakcie wyszywania, bo jakbym zostawiła na sam koniec, to chybabym wyrzuciła całą kanwę...
Efekt jest taki, że konturowanie idzie mi jak krew z nosa, bo muszę mieć do niego dobre światło, na wszelki wypadek lupę, schemat, gdzie zaznaczam postępy, oryginalny schemat (pracuję na kopii, gdzie zrobione krzyżyki zaznaczam mazakiem) oraz zdjęcie/okładkę, żeby wiedzieć, czy czegoś nie pominęłam.
Rozumiem, że kontury dają ładny efekt itd., ale zamiłowanie do robienia konturów czegoś wielkości 2 krzyżyków wyłącznie z odcinków długości ćwierć- i półkrzyżyków jest po prostu chore!

Że nie wspomnę o robieniu konturów nitką w tym samym kolorze, co dany fragment, który mają otoczyć. Tutaj przykładem są ciemne listki na zdjęciu wyżej. Kontury w tym samym kolorze, widać je wyłącznie w miejscach, gdzie zachodzą na biały kolor. Oczywiście, na samych zielonych listkach składają się one z zawijasów ćwierć- półkrzyżykowych... Których nie ma szans dostrzec!!
Wrrr....
Z nóg tak średnio jestem zadowolona, ale uważam, że mają do wyboru jedną Wielką Łapę:
wolę 2 małe nóżki, powiedzmy, że ptasior przycupnął i jest widziany z góry i nieco z boku ;))

No. Wyżaliłam się. Zdjęcia bardzo jasne, bo przy sztucznym świetle, a moja komórka wtedy nieco głupieje.
Mam nadzieję, że do końca marca dam radę skończyć ptasiora. Smoki i księżniczki czekają ;)

Candy u Hanulka

$
0
0
Hania robi śliczne rzeczy, ogłosiła candy, więc i ja się zapisuję i was też zapraszam (jeśli jeszcze tego nie zrobiliście ;)).

Dwa kwiatki i zylion backstitchy

$
0
0
Miał być triumfalny marzec z kolejnym ufokiem. No i nie będzie.
Wiecie, jakoś straciłam serce do wyszywania.. chyba po ostatnich walkach z konturami... wiem, że do końca naprawdę niewiele, gałązka i jeden duży kwiatek. I KONTURY do tego... i jakoś się zabrać nie mogę... zrobię kilka krzyżyków i odkładam..
Co gorsza, nie mogę się zebrać do pozostałych ufoków :/ jak o nich myślę to "ranyyy, znowuuu, ile to już miesięcy/lat czeka na skończenie, znowu mam siedzieć z tym samym wzorem..." A z drugiej strony nie chcę zaczynać nic nowego, dopóki przynajmniej ptaszka nie skończę, żeby zminimalizować ryzyko, że kolejne lata będą te same ufoki. Plus nowe.
Ostatnio przeglądałam pudła z zestawami, tam tyle rzeczy czeka na mnie a ja nie mogę się wydostać z tego ufoczego biagenka... ech :/ co gorsza, ciągle mi się pojawiają kolejne pomysły na hafty, magnesy, bransoletki. Tylko kurcze jakoś nie mogą się przebić do naszej rzeczywistości ;)
Mimo wszystko mam nadzieję, że zwalczę te nieszczęsne kwiatki w kwietniu. Byłoby w sam raz.
 
Jak widać został wielki żółty kwiatek na którym jest mnóstwo ćwierć- i półkrzyżykowych konturów, gałązka z kwiatami, na której kontury są łatwe i przyjemne jak na ten wzór, oraz dokończenie konturów na ptaszku. Jak się połapię, który kolor jeszcze mi został. I gdzie.

Ufokowy rok - podsumowanie marca

$
0
0
Marnie w marcu, marcowo.
Ptaszek nie skończony, chwilowo mam go dość, chociaż już na finiszu jestem :/
A Mikołaj dorobił się nieco zarostu, jak widać przerwane w połowie. Pewnie któreś młode wrzasnęło i trzeba było kończyć ;)


Zakupy

$
0
0
Grunt, to mieć dobrą wymówkę. Nie robię bransoletek kumihimo, bo nie mam wklejanych końcówek (hehe). Nie mam wklejanych końcówek, bo mam sporo półproduktów do biżu, a nieszczególnie środki na kupowanie kolejnych (heh.).
I tak sobie żyłam beztrosko, z dyskiem spakowanym razem z przygotowaną muliną i koralikami do następnego projektu (ha!), aż tu Royal-Stone ogłosiło promocję, że do zakupów powyżej 75 zł, dorzucają zawieszkę z agatu gratis. Wyglądały na spore, różowo-czerwone. I to mnie przekonało, bo czasem potrzebuję sporego wisiora z czerwienią a tu.. pustka w kasetce, mój panie, co najwyżej drobna zawieszka z granatem lub barwioną cyrkonią. Z dużych tylko niebieskości, srebra tudzież nietypowy, sztucznie barwiony na jaskrawą zieleń agat czy jaspis....
Toteż zamówiłam końcówki do wklejania, perełki do projektu, który mi się kiedyś w nocy o 3 nad ranem przyśnił (znacie to? Budzicie się w środku nocy z super pomysłem i modlitwą "tylko nie zapomnieć do rana!!!!), śmieszną owieczką z masy perłowej (nie mam pojęcia co z nią zrobię, ale jest słodka) oraz sznurkiem moich ukochanych jaspisów. Uwielbiam jaspisy, mogłabym żyć w jaspisowej jaskini, o ile byłaby z jaspisu krajobrazowego lub lamparciego. Mam całą małą kasetkę pełną tylko jaspisów, które zachodziłam na śmierć, skutkiem czego zamiast noszenia czekają na zmiłowanie, aż im powymieniam sznurki w bransoletkach, czy zmienię bazę w kolczykach.
A oto moje zakupy:
 
A tutaj zbliżenie na agat - ładna, wielka zawieszka, idealna będzie do czarnego rzemienia. Albo sznurka z kumihimo ;)

Odtajniamy tajniaka

$
0
0
Jak może pamiętacie, jakiś czas temu pochłonął mnie pewien mały projekcik. Tajny czyli ninja (zupełnie jak te ninja krzyżyki, ni z gruszki, ni z pietruszki się zjawia).
Cud, że miałam na to kanwę. Oczywiście, nie mogło być za pięknie, więc brakło muliny... Ale wreszcie ruszyliśmy z pracą...
Zdjęcia będą różne kolorystycznie, bo część w sztucznym świetle, część za dnia, a część w oślepiającym słońcu Oo

Z początku próbowałam stosować metodę parkowania,
ale że nie mam zbyt dużej wprawy, zajmowało mi to za dużo czasu i za bardzo denerwowało. Wróciłam więc do wypróbowanego sposobu "po kawałku".
I tak pomalutku
Krzyżyk do krzyżyka,
Płatek do płatka,
W kółeczko, chodzi lisek koło drogi...
i wychodził taką gwiezdną lilijkę..
Z większej odległości całkiem nieźle widać te mniejsze "płatki" i takie trochę wrażenie 3d się robi...
Na żywo wygląda znacznie lepiej ;) O czym część z was będzie mogła się przekonać osobiście, ponieważ ta praca została zakwalifikowana na wystawę "Złota Igła 2017" w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi :)
Wystawa potrwa od 10 czerwca (o godz. 13:00 rozdanie nagród i wernisaż) do 3 września.

Teraz trochę detali:
- wyszywane na granatowej Aidzie Zweigart 16",
- 13 kolorów (DMC),
- rozmiar 73 x 77 krzyżyków, ok. 12 x 12 cm,
- autor: JA :)
- tytuł: gwiezdna lilia

Smok (podobno gdzieś tam jest ;) )

$
0
0
Ptaszek czeka na zmiłowanie, a za mną chodził smok. Więc się za smoka wzięłam. HEAD wylądował na liście ufokowej, trochę chyba jednak niesprawiedliwie - doskonale wiecie, ile czasu zajmuje wyszycie tych wzorów, nawet jeśli wyszywa się prawie codziennie i tylko tę jedną pracę.
Ale do rzeczy.
Dla przypomnienia - mam smoka, który spędza doskonały wieczór. Jest tam wszystko, co najlepsze, czyli wino, książki, kot, szklane kulki, ciacho, czekolada, wygodne poduszki (kolejność dowolna).
Zaczęłam od lewego górnego rogu, czyli przez większość pierwszej strony mam zasłonę. Ach, cóż za różnorodność. To jak układanie nieba w puzzlach.
Ostatnio, czyli dość dawno temu było tyle:
Jak widzicie, jest zdecydowana różnica w wyglądzie zasłony :/ mam nadzieję, że w całości będzie to w miarę wyglądać, bo to takie mazaje wychodzą :/

Ambitnie stwierdziłam, że będę w miarę możliwości używać parkowania. Szło mi nieźle,
dopóki nie policzyłam sobie czasu. Ten mały kawałeczek, około setki xxx zajął mi 2 serialowe odcinki, czyli jakieś 100 minut. No ja przepraszam, ale moja motywacja przybrała wtedy pozę a la "Krzyk" Muncha. Rozumiem, konfetti, rozumiem, podobno jak się człowiek wprawi, to idzie mu szybciej, dodatkowo - nie mam miejsca, nie mam krosna, nie używam sorterów, tylko pozostałe nici idą z powrotem na bobinkę, no ale do licha, w tym tempie to ja w testamencie pozostałe HEADy będę musiała zapisać!
Nieco się zirytowałam i parkowanie odpuściłam. Nie twierdzę, że metoda zła, bo to się fajnie robi i nieco parkowania stosuję, szczególnie jak mam długą nitkę, a krzyżyki ciurczą sobie pomalutku, to wolę zaparkować, żeby mieć później chociażby możliwość zakończenia.
W efekcie najpierw pozbyłam się prawie wszystkich dyndających nici,
(widzicie to, widzicie?! KSIĄŻKA!!! nie zasłona!!!), a potem leciałam sobie dalej. Generalnie stosuję metodę wyszywania hm, plamami tudzież kolorami wg wzoru, przy czym staram się w miarę możliwości wypełnić dany kwadrat "setki", a potem przejść do kolejnego. Jeśli przy okazji kolor idzie dalej, to tym lepiej ;)
I teraz oto mam takie ładne widoczki:
Już coś widać, już coś się dzieje :)
A tutaj nieco bliżej:
Ta "dziura" w klejnocie z lewej strony (koło różowych), to właśnie efekt wyszywania kwadratami - róż idzie pionowo przez dwie setki, ale te puste miejsca są już w kwadracie niżej, który mnie w tej chwili nie interesuje.

Podsumowując - wreszcie coś jest :)

Nowy dimek

$
0
0
Jadąc do rodziców zastanawiałam się, który wzór przeznaczyć na "krakowskie" wyszywania. Początkowo trafił tam jeden z serii dmcowskich ptaszków, ale po moich bojach z konturami w kolorowym, krakowski trafił do pudła ;)
Myślałam, myślałam i wzięłam dwa małe dimki, wychodząc z założenia, że przynajmniej będę miała dobrą kolorową kserówkę wzoru ;)
O wyborze przesądził fakt, że dimek miał zostać u moich rodziców, co w praktyce oznacza bardzo długie przerwy.
Dimek stary, więc jako pierwsze zadanie - sortowanie nici. Oczywiście w świetle dziennym, ponieważ różnice między (przykładowo) jasno beżowym a bardzo jasnym beżowym są... hm... powiedzmy, że bardzo subtelne. Na szczęście zazwyczaj pomagała również liczba nici :D
Kiedy już wszystko było posortowane, opisane, naciągnięte na tamborek - można było zacząć :)
Jak się dość szybko okazało, będzie to jeden z tych dimków, gdzie kontury mają naprawdę duże znaczenie.
Wiecie już co to jest? ;)
Tu już dany fragment w całości, teraz trochę tła.
I prawie skończony kawałek ;)
A tak ma wyglądać według wzoru:
Prawda, że kontury robią różnicę? ;)

Wzór ciekawy, na pierwszy rzut oka nie w moim stylu, ale im dłużej na nie patrzę, tym bardziej mi się podobają. Może dlatego, że to interesująca kompozycja. Muszle zazwyczaj albo są jakoś poukładane na plaży, w tle morza szum, ptaków śpiew ;) Ewentualnie na półce, jako pamiątka. A to coś zupełnie innego.
I bardzo łaziebnie mi się kojarzy ;) Nic, tylko wyszyć, oprawić i powiesić w łazience :D

Jak pisałam na początku, niestety nieprędko dalsze postępy. Ale za to dość łatwo i szybko się go wyszywa.

Ufokowy rok - kwiecień

$
0
0
Kwiecień marnie, tyle co smoka przybyło. A że smok to HEAD, to jak pisałam, taki pół ufok z niego tak naprawdę.
Teraz mam małego tajniaczka, który za mną chodził od jakiegoś czasu, a jego główną cechą jest to, że jest nie krzyżykowy ;) Ale ma sporo muliny wielokolorowej :)

Viewing all 381 articles
Browse latest View live