Quantcast
Channel: Robótkowy (i nie tylko) kuferek Meri
Viewing all 381 articles
Browse latest View live

Powrót do smoka

$
0
0
Ostatnio przeżywam wielkie zafascynowanie moim smokiem HEADowym, jak tylko mogę to dziubię chociaż kilka krzyżyków. Uwielbiam tego smoka.

Po moich doświadczeniach z "Kołysanką" zdecydowałam się zrezygnować z Lugany 25" - jakoś średnio mi się wyszywa, no i 1 nitka to ciut za mało, a 2 to ciut za dużo. Po wyszyciu samolotu dla ojca zakochałam się w Lindzie 27" i to na niej wyszywam.
Nie mam warunków na krosno, zresztą mam niezbyt dobre doświadczenia z krosnem przy "Kolibrach" (rozeschło się i przestało trzymać kanwę naprężoną), chciałam robić Smoka na q-snapach. Wzięłam duże i.. no cóż... płótno drobne, krzyżyki malutkie, ta ramka wielka, nie da się trzymać wygodnie.... parkowanie? nie, mowy nie ma, to jakieś dziwne, nie dam rady, a kolorami źle się wyszywa, bo trzeba babrać się z konfetti... i tak smok po 200 krzyżykach poszedł w odstawkę.
Jako że jest rok ufoków, dodatkowo chyba wychodzę z dołka, to stwierdziłam, że pora zmierzyć się ze smokiem, parkowaniem i dostępnymi rozwiązaniami.
Krosno nie wchodzi w grę.
Ramka za duża. Hm. A może tak... podejść z innej strony? I założyłam na malutką ramkę, q-snap 15 cm. I wiecie co? DZIAŁA!! Nadmiar zawinięty i spięty spinkami do włosów typu "żabka", a sama przestrzeń robocza nieduża i nade wszystko WYGODNA. Mogę trzymać w dłoni, mogę opierać o biurko i doskonale się wyszywa.
Pierwsze próby parkowania wypadły pomyślnie, pewnie dlatego, że nie było od razu konfetti, tylko tak trochę przekładania..
Chciałabym też bardzo serdecznie podziękować Joasi z bloga "Kalio haftuje" za świetne tutoriale o parkowaniu, oraz Karolinie z "Wyszywanka" za pokazanie jej doświadczeń z parkowaniem, oraz, że do parkowania można podejść na luzie.
A poza tym to ja nie robię kwadratami 10x10, tylko kolorami do momentów "trudnych", czyli takich, gdzie już nitki zaczynają się plątać. Szczególnie, jeśli ma się 2 sąsiadujące odcienie, np. coś takiego:

Tutaj brakuje jeszcze znaczka "/" - mulina nr 718. Wierzcie mi, ton różnicy do 917 :/
Jak widać na schemacie, zaczyna się robić nieco problematycznie... niby tu jeden krzyżyk w lewo, tu jeden w prawo, ale łatanie takich dziur nie jest łatwe...

Teraz kilka roboczych zasad, które sobie opracowałam do tej pory:
1) ile się da, po kolorze, parkowanie dopiero przy problemach,
2) parkowanie raczej w pionie (ewentualnie po lekkim skosie), chyba, że
3) jeśli występuje gdzieś samotny krzyżyk, lub parkowanie w pionie oznacza, że muszę zrobić nową nitkę dla jednego krzyżyka, to robię parkowanie w poziomie ("przeplatankę")
4) nie robię długich parkowań - staram się zamknąć w maksymalnie 6-7 krzyżykach.

I oczywiście zasada "0" przy parkowaniu - ZAWSZE PARKUJ W TEJ DZIURCE, OD KTÓREJ ZACZYNASZ ROBIENIE KRZYŻYKA. Czyli u mnie lewa dolna.

No to sobie zaczęłam (z góry przepraszam za jakość zdjęć, mam trochę problemów technicznych z uwagi na wielkość i konieczność balansowania między macro a zoomem):
Powyżej są zaczęte choinki, a ten półkrzyżyk niżej to pierwsze od lewej słoneczko z 4 wiersza (na schemacie zaznaczone już w całości na żółto) - jest zaparkowane w tym samym wierszu, ponieważ w tym rzędzie jest "przeplatanka" - słoneczko, choinka, słoneczko, choinka. A nie opłaca mi się zaczynać nowej nitki dla jednego krzyżyka - drugiego słoneczka w tym wierszu.

Tutaj mamy zrobiony pierwszy rządek choinek i nitkę zaparkowaną w 2. rzędzie z zostawieniem miejsca na klejnociki.

Właśnie robię krzyżyk przy klejnociku - ten moment będzie pokazany i wyjaśniony z lepszą fotką trochę dalej - jak widać wychodzę z nitką w dziurce, gdzie jest zaparkowana nitka z choinek. W takiej sytuacji nitkę wcześniej zaparkowaną trzymam naprężoną i odsuniętą w inną stronę (zazwyczaj na górę), tak, żeby nitka, której aktualnie używam (tu: od klejnocików) nie zaczepiła mi pod spodem tej zaparkowanej.

Klejnociki w następnym wierszu "zaczynały", dlatego też od razu je wyszyłam i zaparkowałam zgodnie ze schematem - 2 wiersze niżej.

Dla przypomnienia:
Czyli w tej chwili mamy:
choinki zrobione w 1. rzędzie i zaparkowane w 2.
klejnociki zrobione w 2. i 3. rzędzie oraz zaparkowane w 5.

Lecimy dalej:

Na tym zdjęciu mam zrobione "zero" tudzież owal w pierwszym rzędzie obok choinek. Zaparkowałam w odpowiednim miejscu i zaczęłam robić choinki z 2. wiersza. Tutaj ładnie widać to, o czym pisałam wyżej - przy robieniu krzyżyka przez dziurkę z zaparkowaną nitką, należy zaparkowaną mieć naciągniętą i odsuniętą - wtedy krzyżyki ładnie się ułożą.

Tutaj kończymy 2. rządek krzyżykiem dla zera i parkujemy go w 3.wierszu. Jeśli zastanawiacie się, dlaczego nie robię od razu "/" - to proste. "/" w pierwszych 4 rzędach bez problemu da się od razu wyszyć w całości, jako "plama" koloru.
3. wiersz to proste wyszycie choinek i zer i zaparkowanie ich w odpowiednich miejscach.

A teraz skomplikowany kawałek:
Przeplatanka.
Przy parkowaniu w poziomie ważne jest, żeby trzymać nitkę naprężoną - powiedziałabym, że nawet ważniejsze, niż jak mamy parkowanie w pionie. Tu jest pokazane, jak trzymam nitkę od zaparkowanego słoneczka i robię półkrzyżyk PIERWSZEJ OD LEWEJ CHOINKI, którą następnie ZAPARKUJĘ W POZIOMIE.
4. wiersz - słoneczko (półkrzyżyk), choinka (półkrzyżyk), słoneczko (zaparkowane w poziomie, czyli nitką od półkrzyżyka z tego samego wiersza), choinka (zaparkowana w poziomie, czyli nitką od półkrzyżyka z tego samego wiersza), zero (zaparkowane, mało problematyczne). 
A dalej zrobiłam tak:
Ponieważ w 5. rzędzie jako pierwszy symbol jest choinka, muszę tam dotrzeć z nitką. Zatem robię krzyżyk w ZAPARKOWANEJ, OSTATNIEJ CHOINCE i PARKUJĘ nitkę w miejscu do zrobienia pełnego krzyżyka w PIERWSZEJ choince. Trochę skomplikowane (pewnie przekombinowałam ;P ) - generalnie jak robiłam półkrzyżyki, to teraz wracamy z krzyżykami.
Następnie zrobiłam pełny krzyżyk OSTATNIEJ choinki (najbardziej na prawo), wróciłam z nitką do pierwszej, zrobiłam krzyżyk i zaparkowałam niżej.
Wracanie z krzyżykiem było w takiej kolejności:
Pewnie mogłabym od razu machnąć obie choinki, ale jakoś tak mi wyszło ;) Nie twierdzę, że dobrze :D W każdym razie zdecydowanie nie lubię parkowania w poziomie.

Efekt końcowy wygląda tak:
Mamy zrobione pierwsze 4 rzędy, piąty jest prosty - 1x słoneczko i zaparkowanie w 6. rzędzie, klejnociki, które się kończą, 1x choinka i zaparkowanie w 6., podobnie z zerem.

Tyle udało mi się wywalczyć przez luty:
To jest zasłona, dlatego łatwo się robi (póki co) - z lewej strony doszłam do połowy kartki, z prawej u góry na całą szerokość kartki.
Czy już mówiłam, że mam małą ramkę? ;) Oto ile zajmuje szerokość 1 strony wzoru HEAD na płótnie 27":
Taak, aż 7,5 cm Oo

Życzcie mi powodzenia, bo mam jeszcze kilka HEADów w zapasie, poza tym wypadało by jednak zrobić jakiegoś innego ufoka czy dwa.. I mieć więcej czasu na smoka :P

Smok rzucił urok

$
0
0
Ale ja się nie poddałam, dzielnie cały weekend walczyłam!!
I dlatego teraz mogę wam pokazać to:
Nie jest tego super dużo, no ale już jestem przy 3 dzwonku :)

Ostatnio na fanpage'u Coricamo zorganizowano konkurs, gdzie trzeba było odgadnąć nazwę kwiatu, wśród uczestników rozlosowywano właśnie zestaw do haftu z tymi kwiatami. I trafiło na mnie Oo Kompletnie się tego nie spodziewałam, ot, kliknęłam i skomentowałam.
Zestaw wygląda tak:
To chińska produkcja, kanwa niestety 11" (coś w stylu tej na serwecie z dzwonkami, jak dla mnie makabra), komplet nici i kolorowy schemat. Co prawda nie jestem wielką fanką piwonii, ale mam już pewien pomysł na ten wzór, tylko teraz muszę obmyślić jego wykorzystanie. I taki drobiażdżek jak wyszycie w międzyczasie 10 ufoków ;P Bo żadnego wyszywania nowego, póki stare się nie skończą, o. A tego jest.... ;/

A skoro jesteśmy przy ufokach - będziecie się śmiać, ale zgubiłam gdzieś tę na wpół wyszytą zakładkę z cytrynami!!! Przeszukałam wszystkie możliwe pudełka, w których mogła być i kurcze nie ma!! Zostały mi jeszcze pudełka ułożone a la Tetris w innym pokoju, ale do tego muszę się zabrać bardzo ostrożnie... Akurat moje hafciarskie wylądowały na spodzie układanki (moje, ze sprzętów AGD, po butach, jakieś dziwne mężowskie, itd.) na szafie :/ (nie ma jak mąż robiący niespodziankę "patrz kochanie, zmieściłem te wszystkie pudła na jednej szafie!!"), aczkolwiek pojęcia nie mam, co cytryny miałby tam robić, bo te pudła to są z nieruszonymi zestawami, tkaninami, itd.
Mam nadzieję, że jednak uda mi się to jakoś przeszperać.

Póki co pozdrawiam was gorąco - następny post przed weekendem - ufokowe podsumowanie lutego.

Ufokowy rok - podsumowanie lutego

$
0
0
W lutym przede wszystkim rządził smok:
 Walczyłam z dzwonkami:
I nawet Mikołaj z "Przyjaciółki" zdobył chwilę uwagi:

Znalezione cytryny

$
0
0
Udało się! Znalazłam!!! Zupełnie w innym miejscu, ale dalej na konkretnej szafie. Trzeba było trochę przykurzonego tetrisa zrobić, ale mam i cytryny i kilka innych ufoków (o których zapomniałam Oo ).

Klombik przy latarni

$
0
0
Byłam u rodziców z szybką, przedświąteczną wizytą i latarnia wzbogaciła się o kilka małych rabatek :) Dotarłam też do lewego dolnego rogu, yeah!

Wesołych Świąt

$
0
0
Dużo zdrowia, czasu z rodziną i na ulubione robótki :)
Życzę wszystkim blogującym i nie tylko :)

Ufokowy rok - marzec

$
0
0
Największym marcowym ufokowym zwycięstwem było znalezienie cytryn :D
Poza tym tak troszkę średnio, ostatnio mam problemy z koncentracją i wolę nie ryzykować wyszywania :/
Oto ufokowe postępy:
1) trzeci dzwonek:
2) co nieco cytryn:
3) kawałek zasłony w smoku (mam już prawie pół strony, hahah):
I to tyle... zaczyna za mną chodzić powrót do dmcowskiego ptasiorka, ale mam tak napakowaną torbę i tyle szpejów dzwonkowych na wierzchu (nici, nożyczki, wzór), że obiecałam sobie, że nie zabiorę się za niego, dopóki nie skończę wreszcie tych nieszczęsnych dzwonków. Poza tym dzwonki są na ramce z ptasiora, i po prostu wygodniej jest mi mieć wszystko gotowe pod ręką.

Książeczka

$
0
0
W sklepie, gdzie zazwyczaj robię zakupy, jest taki wieeelki pojemnik z książkami wszelakiego typu. Kuchenne, dla dzieci, beletrystyka, a ceny dość i bardzo przystępne. Ostatnio przy okazji zakupów spożywczych, natknęłam się na takie oto cudo, za oszałamiającą kwotę 7 złotych:
Książka opisuje w jaki sposób przyozdobić różne rzeczy cekinami i koralikami. Oprócz ściegów i przykładowych wzorów, są zdjęcia w jaki sposób przyszywać np. cekiny, by uzyskać konkretny efekt, np. cieniowania czy szachownicy.
Zaczyna się od podstaw i w każdym rozdziale mamy zadanie do wykonania, dzięki czemu można poćwiczyć technikę. Są również schematy do kilku naprawdę ślicznych aplikacji cekinowo-koralikowych.
Jestem bardzo zadowolona z zakupu, niezależnie od dostępności różnych rzeczy w Internecie, czasem dobrze jest mieć po prostu książkę pod ręką. Z pewnością skorzystam z porad, szczególnie, że moja córa jest wielką miłośniczką cekinów ;)

Wygrana w candy u Violi

$
0
0
Jakiś czas temu ku mojemu zdumieniu wygrałam w candy organizowanym przez Violę i dwa dni temu doszła do mnie paczuszka z nagrodą. Wiedziałam, że będzie mydełko i wisiorek, ale nie wiedziałam, jakie dokładnie :) Prócz tego dostałam jeszcze kilka innych super rzeczy.
Tak oto prezentowała się zawartość paczuszki:
Zdecydowanie więcej, niż mydełko i wisior, za co bardzo Ci Violu dziękuję :)
Wspaniała kartka w tonacji fioletu :)
Mydełko nie jedna sztuka, lecz dwa - zielone dla mnie, różowe dla mojej córy :)
Ręcznie wykonana świeczka - również z elfem/wróżką siedzącą na kwiatku
Przepiękny wisior, z których słynie Viola i to w moich ulubionych kolorach (i nawet mam sukienkę, do której będzie pasować :D )
Oraz trochę bobinek i kilka kawałków różnych materiałów - w sam raz do spróbowania - szczególnie cieszę się na Aidę Rustico, bo od dawna byłam ciekawa, jak się na niej wyszywa
Oraz czekolada, ale tej już na osobnym zdjęciu pokazywać nie będę :P

Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję Violu za wspaniałą nagrodę.

A u mnie poza tym posucha - jakiś taki krzyżykowy dół... samopoczucie też średnie i w efekcie pokaz ufoków za kwiecień będzie bardziej niż mizerny...

Ufokowy rok - kwiecień

$
0
0
Posucha. Problemy ze zdrowiem, z koncentracją.
Za kwiecień tylko tyle zrobione:
Może będzie lepiej.
Może...

Prezent na Dzień Matki

$
0
0
Tak z wieści około hafciarskich - czuję się lepiej. Jak dobrze pójdzie, to powinnam mieć spokój przez około 3-4 miesiące, nie licząc takich wypadków jak wczoraj, kiedy odezwał się znowu mój pseudomigrenowy ból głowy :/

Ale do rzeczy:
Lubię chodzić po stacjonarnych pasmanteriach. Czasem udaje upolować się ciekawe rzeczy - zazwyczaj akcesoria, przecenioną mulinę DMC, z rzadka zestawy/wzory (przynajmniej w Krakowie nie ma porządniej pasmanterii, która miałaby niezły wybór zestawów) - te ostatnie głównie z gatunku kartek lub małych ozdóbek świątecznych (kojarzycie zapewne takie bożonarodzeniowe ozdóbki w pseudozłotych lub kolorowych drewnianych ramkach).
Jakiś czas temu udało mi się upolować ładną karteczkę z makami - od razu wiedziałam, że będzie dla mojej mamy, która uwielbia te kwiaty.
Zestaw DMC / Orchidea i prezentuje się tak (pewnie część z was będzie ją kojarzyć):


Dość późno (na początku tygodnia) przypomniałam sobie o tej kartce i zainspirowana przez Zimną i jej wyzwanie z wróżką, postanowiłam urządzić sobie podobne, tylko że na mniejszą skalę ;)
Chcę zdążyć z tą kartką na przyszłą sobotę, bo właśnie wtedy będziemy jechać do Krakowa na kilka dni.
Nie mam zbyt dobrego tempa, ale uznałam, że jeśli będę wyszywać chociaż pół godzinki dziennie, to zawsze będzie to jednak parę krzyżyków więcej.
Nie publikuję też zdjęć codziennie, tylko co jakiś czas będę zdawać relację z kilku dni - teraz wiem, że muszę bardziej postarać się ze zdjęciami - chociaż teoretycznie oswoiłam aparat w komórce, robi znajdzie mniej wyraźne zdjęcia tych hafcików niż np. zdjęcia na spacerach Oo
Mam nadzieję, że jednak nie przeszkodzi wam to w obejrzeniu i zorientowaniu się w postępach ;))

A teraz wrażenia:
wydaje mi się, że to kanwa 16" lub 18", wyszywanie 2 nitkami muliny. Jest to mały kawałeczek kanwy, więc niestety muszę szyć w rękach - mam tylko nadzieję, że wyjdzie w miarę równo, a nie porozciągane :(
Używane są: krzyżyki, "ściśnięte" krzyżyki (jak w Heritage Crafts - np. Spitfire, który wyszyłam dla taty) w pionie jak i w poziomie, 3/4 krzyżyki i ćwiećkrzyżyki ;) I to wszystko na wzorku który ma ok. 7x7 cm ;))

I fotki:
Dzień 1
Dzień 2
Dzień 3
Dzień 4
Dzień 5

Mam nadzieję, że jednak przez weekend uda mi się zrobić trochę więcej :)

Kartka na Dzień Matki - finał

$
0
0
Tak, wiem, mamy 14 czerwca, ale niestety kartkę skończyłam o pierwszej w nocy czyli na 5 godzin przed wyjazdem :D
A potem nie bardzo było jak to wszystko umieścić.
To teraz trochę zdjęć i podsumowań:
Ten mały karteluszek zajął mi 9 dni codziennej pracy. Wyszło całkiem nieźle, chociaż mam wrażenie, że mimo starań jest przesunięcie względem ramki.
Mama była zachwycona :)
Dzień 6
Dzień 7
Dzień 8
Dzień 9
Dzień 9, późny wieczór

Dzień 9 - kontury
cała kartka

Ufokowy rok - czerwiec

$
0
0
No i się spóźniłam....
Ale w sumie i tak nie za dużo do pokazania - maj upłynął mi pod znakiem kartki dla mamy, a cytryny mimo wielkich planów niestety nie zostały skończone..
Ale już tuż, tuż, więc z pewnością jeden ufok zostanie w czerwcu skreślony :)

Latarnia morska - pomału do przodu

$
0
0
Po ostatniej, marcowej wizycie, latarnia wyglądała tak:
Wkurzający nieco brak największej donicy - no ale zabrakło czasu.

Na przełomie maja i czerwca spędziłam u rodziców 2 tygodnie razem z córą. Niby mnóstwo czasu, ale też dużo zwiedzania, organizowania czasu Młodej i w efekcie, jak dziecię zasypiało z rybką minimini, to ja nie miałam siły i koncentracji na dziubanie igłą...
No ale 2 tygodnie bez igły? Nieee... I tak dorobiłam co nieco:
 
Skończyłam donicę i trawnik - została mi już tylko dróżka i będę mogła zacząć drugą połowę i na przykład zbudować dom ;)
Oczywiście są jeszcze francuskie supełki i backstitche, ale te zawsze robię na samym końcu.

I jeszcze małe wyjaśnienie, czemu mi to tak wolno idzie - córa będzie miała rodzeństwo, ale niestety nie najlepiej znoszę ten stan tym razem...

magdusiaa - kartkę z makami i motylem kupiłam w stacjonarnej pasmanterii w Krakowie, nie wiem, jaką ofertę ma Coricamo, ale nie zdziwiłabym się, gdyby tam też mieli zestawy Orchidei.

Nie oparłam się pokusie

$
0
0
NeedleArt zrobiło wielką wyprz. I się skusiłam. Żałowałam tylko, że nie mam więcej oszczędności do zbycia... W każdym razie moja kolekcja dimkowych petitków powiększyła się o 2 sztuki:
 Ptasiorek kusił od dawna, ja mam słabość do ptaszków, szczególnie kolorowych, i jeszcze to tło... uwielbiam te niesamowite fakturowane tła w dimkach, pierwszy raz zetknęłam się z nimi w Liściach  (cudowny pogięty pergamin) i do tej pory się nim zachwycam :D
A drugi to zestaw, który odkryłam przy okazji tej promocji - niby mam jednego pawia z petitków, ale ten... no cóż, jest kolorowy, niebieski, kolorowy, i fajny ;)

I jeszcze przy okazji się pochwalę - moja córa, o cierpliwości bliskiej zeru (pewnie dlatego większość puzzli układa w tempie ekspresowym), wyraziła zainteresowanie krzyżykami!!!
I oto efekty:
Zaczęła podczas pobytu w Krakowie, robi od czasu do czasu, jak ma dobry dzień, to i 10 ściegów zrobi ;)) ale nie poganiam jej, bo i tak jestem w szoku, że w ogóle się zainteresowała czymś takim... Na marginesie - pod koniec lipca ma 5 urodziny.
Uznałam, że z racji jej wieku i skupieniu motyla, lepiej zacząć od najprostszych rzeczy, czyli półkrzyżyki i kanwa drukowana. Ale kolory kotka wybrała sama ;)

Ufokowy rok - czerwiec

$
0
0
Haaa!!! Nareszcie mam się czym pochwalić!!!
Nie zdążyłam wcześniej, więc poszczególne etapy tutaj opiszę :)
Tak jest, skończyłam wreszcie zakładkę z cytrynami!!!
Wreszcie jeden ufok z głowy!!!
Dla przypomnienia: zestaw "Royal Paris" z plastikową kanwą (ok. 14"), nićmi, igłą i schematem.
Zakładka bez konturów prezentowała się tak:
Tak z konturami i już przycięta:
Karolina była ciekawa, jak zamierzam ją wykończyć ;) Miałam kilka pomysłów:
To filce kupione kiedyś w "Biedronce" - mam cały plik w różnych kolorach... Pomysłów było kilka, ale uznałam, ze z tyłu też zaznaczę temat zakładki:
A po co mi była taśma? Trzymała na miejscu, dzięki czemu łatwiej było przyszywać ;)
Pierwsze przymiarki:
Oczywiście najpierw cytryna:
Potem listek:
A następnie znowu taśma, tym razem na zakładkę i obrębienie brzegów:
A tak to wygląda z tyłu:
Z tyłu trochę nierówne te ściegi, no ale cóż.. zakładka dla mnie, więc superidealne być nie muszą :P

I tak oto mój pierwszy ufok z listy jest skończony. Następne będą dzwonki - bo już tylko jeden został...
W najbliższym czasie zrobię też co nieco latarni morskiej, bo niestety muszę jechać do Krakowa na badania i zostać tam kilka dni, żeby móc odebrać wyniki...

Latarnia morska - po raz kolejny

$
0
0
Posiałam kwiatki do końca, wybrukowałam ścieżkę i nawet zaczęłam budować dom ;) Jeszcze chwila i latarnik nie będzie skazany na wieczną egzystencję w latarni ;))

Oto skończony klombik i ścieżka:
Tutaj małe zbliżenie:
Powstaje domek (myślę, że w jednym czy dwóch pokojach na parterze można już zamieszkać ;))
A tutaj całość:
Powiem wam, że naprawdę odetchnęłam z ulgą, jak ten kwietnik się skończył. Wygląda pięknie (a będzie jeszcze lepiej z francuskimi węzełkami i konturami), ale roboty tyle było przy tym...

Odrobina dziergania

$
0
0
To nie tak, że nic nie robię. Zrobiłam co nieco krzyżyków w 3 różnych pracach... Nie tyle ile bym chciała, ale i tak więcej, niż nic ;)
Tymczasem moje wizyty lekarskie okazały się interesujące - teoretycznie co 2 tygodnie, w praktyce z racji robienia takich czy siakich badań, wyprawy do Krakowa co tydzień tudzież w poniedziałki i piątki..
Cóż, trzeba będzie jeszcze kilka miesięcy tak przeżyć, skoro nie ma wyboru...
A póki co:

Troszkę w smoku:




Co nieco w ufoku z Mikołajem:
Oraz w ufoku serwetkowym - widzicie to? Tak, to już jest ostatni dzwonek! :D
I tak sobie pomalutku krzyżykuję, pomalutku, ale jednak do przodu.
A w tym tygodniu czeka mnie wielkie wyzwanie - impreza urodzinowa córy w sobotę, więc w ciągu tygodnia wypadałoby coś przygotować z ozdóbek czy coś...
Czy macie może jakieś pomysły lub doświadczenia z urodzin dla 5-latków? Nie będzie ich dużo, większość wyjedzie pewnie na wakacje, więc maksymalnie pewnie koło 5 przedszkolaków, no ale jakoś trzeba im czas zorganizować... Znalazłam na sieci kilka różnych zabaw i pomysłów, ale chętnie jeszcze posłucham :)

Mam już dach

$
0
0
Poziom przeciwciał pomału rośnie, podobnie jak postępy w latarni morskiej. Latarnik może wreszcie spokojnie zamieszkać w domu z dachem, co z pewnością przyda mu się w czasie sztormów ;)
Jak zawsze podobają mi się kolory w dimkach. Tylko.... 2 cm na 3 cm na krzyż, a w tym krzyżyki, półkrzyżyki, mieszane kolory, kilka kolorów..... Dobrze, że zapakowałam sobie wreszcie sorter na nici i dokupiłam igieł - bez tego wyszywałabym 5 razy dłużej...
A tutaj zbliżenie na domek - oczywiście to wszystko bez konturów, ale ja zawsze kontury robię na końcu. Wszystkie hurtem, jakoś nie potrafię się przekonać do konturowania już wyszytych kawałków ;) Wolę ten efekt całościowej zmiany, kiedy z plam robi się obrazek :)

Ufokowy rok - lipiec

$
0
0
Pomalutku, ale do przodu:
Fotki są na lipiec, w sierpniu już nieco skoczyło do przodu ;))
 
 


Viewing all 381 articles
Browse latest View live