Quantcast
Channel: Robótkowy (i nie tylko) kuferek Meri
Viewing all 381 articles
Browse latest View live

Smutna historia zimowego ptasiorka

$
0
0
Był sobie dawno temu mały ptaszek. Ptaszek brał udział w zabawie RR i przeżywał kolejne pory roku w różnych miejscach Polski, z różnymi nićmi.
Szczęśliwy wiosennie
poleciał dalej, potem wrzeszczał na letnią bryzę, że to nie on, tylko jego brat bliźniak z daleka,
i wrzeszczał tak do jesieni
A potem zamilkł. Wrócić nie chciał. Jednego z czterech siłą do klatki wsadzili, uwolnić nie chcieli...
Moje trzy ptaszki wróciły, z uwagą śledziłam wydarzenia, ponoć wreszcie go uwolnili, ale.... ale niesmak pozostał.

Jakoś nie mogłam się zabrać za zimowego, zajęłam się innymi rzeczami, a cała sytuacja była ciągle żywa w mojej pamięci..
I tak 3 ptasiorki sobie siedziały i ćwiergotały, kiedy zimowego brata zobaczą, wciąż w oryginalnej kopercie, przez lata...
Wreszcie ostatnio zmęczona żonglerką między 3 ufokami, zaczęłam coraz poważniej rozważać rozpoczęcie czegoś nowego... Ale z drugiej strony.... ufoki czekają... I przypomniałam sobie o ptaszkach. Niby do dokończenia, a jednocześnie coś od początku trzeba zrobić..
Zabrałam ze sobą kanwę do Krakowa, do rodziców, mając w perspektywie calutki 15 sierpnia wolny między innymi od mojej córy ;)
Tak to wyglądało w poniedziałek rano:
A tak we wtorek rano, przed wyjściem na badania:
Taki słodki, smutny dzióbeczek:
I tak oto 3 ptaszki niedługo będą mieć swojego zimowego brata:

W przyszłym tygodniu znowu jadę do Krakowa (kocham mój grafik, nic, tylko jeżdżę na takie czy owakie badania...) na kilka dni, więc mam nadzieję, że przed wyjazdem nad morze pojawi się i gałązka i góra i śnieg :)
A nad morze zabieram kolejnego ufoka - nie wiem, ile zdążę, więc biorę coś "względnie" prostego - SALową bombkę z cieniowanej muliny :)

Ufokowy rok - sierpień

$
0
0
Długa przerwa, bo najpierw wakacje u rodziców w Krakowie, a potem 10 dni nad morzem :)
Post wakacyjny będzie nieco później, teraz nie chcę się spóźnić na ufokowe zmagania ;)
I chwalę się skończonym ptaszkiem :)

 
Teraz mogę go odznaczyć z listy i skupić się na skończeniu dzwonków i kolejnych ufokach :)

Co nieco o innych ufokach

$
0
0
Ptaszek skończony, to mogłam wrócić do dzwonków i Mikołaja.
I przy dzwonkach zonk - otóż proszę Państwa, pokończyły mi się muliny!! W efekcie zamiast ładnej całej kokardki mam takiego wygryzka jak na zdjęciu:
Co gorsza, zapowiada się, że skończą mi się praktycznie wszystkie kolory!
Co oznacza, że albo zostawiałam za dużo nici z tyłu (a wiem, że tego nie robiłam, szczególnie jak się przerzuciłam na pin stitche), albo też zużyłam za dużo nici - i tu jest tak: wyszywałam 4 nitkami i wiecie co? Dla mnie to i tak za rzadkie, to jest gęstość 9"!! 38 krzyżyków / 10 cm, jak dla mnie to nawet pełne 6 nitek powinno być, a nie prawdopodobnie 3 (żeby wystarczyło i ewentualnie zostało). Co ciekawe we wzorze NIGDZIE nie ma podane, iloma nitkami sugerują wyszywać....
W każdym razie czekają mnie nieplanowane zakupy 12 motków Madeiry - na szczęście w Haftixie jest ona dostępna, ale i tak zadowolona z tych akurat zakupów nie jestem :/
Teoretycznie, zgodnie z zasadami sztuki powinnam zamówić mulinę, poczekać aż przyjdzie i wymieszać nitki starej z nową, żeby zminimalizować ewentualne różnice w odcieniu. Ale wiecie co? Po prostu mi się nie chce. Jestem tak ZŁA, że to mi się pokończyło na ostatnim dzwonku, że najwyżej będzie on łaciaty. Tak naprawdę to nawet nie są mi potrzebne pełne motki, wystarczyłoby z większości kolorów około 1/4-1/3 motka. Albo nawet i mniej. Wrrr...

A Mikołaj prezentuje się tak:
Od czasu do czasu tak go sobie dziergam, też nieszczególnie jakoś do mnie przemawia, ale za to wymyśliłam wreszcie sposób na zagospodarowanie go, więc może jakoś uda się go skończyć... To niby nic, ale tutaj kanwa jest drobniutka, około 16~18" więc całkiem sporo roboty jest. A że to kanwa drukowana, więc średnio komfortowo się wyszywa.
W każdym razie wymyśliłam sobie, że z racji kreatywności mojej córy trzeba będzie zakupić duże pudło na ozdoby choinkowe (wszelakie). Więc kupię takie duże przeźroczyste, Mikołaja jakoś fajnie na brzegach ozdobię (pewnie wstążką czy coś), a potem się to podklei od spodu przykrywki (żeby móc w razie czego coś na tym pudle położyć i nie zniszczyć za szybko wyszywanki) i będziemy dzięki temu wiedzieć, że w tym pudle w masie pudełek, worków itp. są ozdoby na choinkę.
W tym roku Młoda już zapowiedziała, że będzie ciąg dalszy cekinowych i brokatowych bombek, zaś nowością będą szyszkowe cuda, czyli szyszki malowane, szyszki ozdabiane (czymś), szyszko-ptaszki itd. Co mi przypomina, że przydałby się wreszcie pistolet na ciepły klej i zrobienie tych 2 cudnych ozdóbek z Osikowej Doliny, które czekają na zlitowanie ;)

Mam nadzieję, że mimo nowego członka rodziny w grudniu znajdę czas na zabawy z ozdobami choinkowymi i jednak na krzyżyki też.

Jeśli chodzi o moją ufokową listę, to już wiem, że ani Żurawie, ani HEAD, ani kostka Rubika nie będą zrealizowane. Prawdopodobnie również nie uda mi się w całości skończyć SALowej bombki świątecznej. Do zakładek pomału się przymierzam (jak je znajdę ^^" ), latarnię prawdopodobnie uda się skończyć, no i tyle. Żurawie i smok z pewnością będą numerem jeden w przyszłym roku, szczególnie Żurawie, bo mimo czarnej kanwy naprawdę wspaniale się je wyszywa. A teraz po zdjęciu ich z ramy, tamborek tudzież q-snap zapewni mi lepsze wyszywanie.
A z HEADem wiecie jak jest. To się wyszywa, i wyszywa.... i wyszywa..... i w moim tempie 10 lat później też ;)  Może zdążę na 18 Młodej, to dostanie w prezencie ;))

Wymianka zakładkowa z jesienią w tle - cz. I

$
0
0
Ach, będę stopniować napięcie ;) I długość posta :P

Generalnie pomysł zabawy bardzo mi się spodobał, być może w przyszłym roku skuszę się na coś podobnego, gdzie będzie jakiś mały drobiażdżek do zrobienia. Bardzo dziękuję Kasiu za zorganizowanie tej wymianki :)

Najpierw pochwalę się, co dostałam.

Paczka dotarła do mnie jeszcze w sierpniu, ale byłam już wtedy w Krakowie z córą. Mąż zadzwonił, że przyszła jakaś wielka paczka i co zamawiałam (haha). Zgodnie z prawdą odparłam, że nic nie zamawiałam, aczkolwiek czekam na wymiankową przesyłkę.
Doszłam do wniosku, że z wielkością chyba nieco przesadza, w końcu jak duża może być paczka z zakładką...
Paczka musiała nieco poczekać, bo jeszcze w międzyczasie wybraliśmy się nad morze do Darłówka, gdzie robiłam swoją zakładkę.
Po powrocie okazało się, że faktycznie, paczka DUŻA. Poczułam się wręcz zakłopotana, że ktoś zadał sobie tyle zachodu z przygotowaniem paczki dla mnie.
Oto co zawierała:
Herbatki w sam na jesień, słodkości, pomysłową zakładkę i kartkę w kopercie.
Kartka, jak się okazało, również ręcznej roboty - piękny haft matematyczny:





Szalenie podobają mi się prace z haftu matematycznego, ciągle sobie obiecuję, że gdzieś, kiedyś, też spróbuję, ale póki co zostaje mi podziwianie cudzej pracy ;)
A tutaj zbliżenie na zakładkę:
Haft krzyżykowy na tekturce - zakładka jest dwustronna. Naprawdę, robi wrażenie, ja bym chyba nie umiała tak równo dziurek zrobić :D Jest bardzo pomysłowa i znakomicie wykonana :)
A jej autorkę znajdziecie o, tutaj - też ma bloga :)
Zakładka od razu znalazła zastosowanie - od jakiegoś czasu czytam (chyba na zapas) kilka książek jednocześnie, więc zakładek ciągle mi mało ;)

A swoją zakładkę, która pofrunęła aż do Irlandii zaprezentuję jutro :)

Wymianka zakładkowa z jesienią w tle - cz. II

$
0
0
No to teraz o mnie ;)

Dlaczego wzięłam udział w wymiance? Bo na hasło "zakładka jesienna" od razu wiedziałam, co wyszyję :) Wzór piękny, którego jakoś... nie miałam okazji wyszyć dla siebie... Więc to była dobra okazja do przetestowania, czy faktycznie w rzeczywistości wyjdzie tak ładnie. Tym bardziej, że użyłam muliny DMC, jako że nici "PB" nic nie mówią i zdecydowanie nie są u nas dostępne.

Wybrałam do tego Aidę 18", jako moją ulubioną no i dającą gwarancję, że zakładka nie będzie zbyt duża ;) Myślałam, że uda mi się upolować Aidę Zweigarta, niestety dostałam jakąś no name, strasznie wiotką... W życiu nie wyszywałam na Aidzie tak wiotkiej... No ale się udało ;)

Zakładka zaczęta w Krakowie, później przejechała ze mną całą Polskę aż do Darłówka, gdzie gorliwie ją wyszywałam dalej, między spacerami po plaży a zwiedzaniem okolicy.

Wzór składa się z 3 liści, wyszywany różnokolorową muliną, dobraną tak, by była jak najbardziej jesienna.
A teraz jak to powstawało: 
Pierwszy listek



Drugi listek
Wszystkie 3 listki
Rameczka
Zaczynamy kontury w liściach - żółto-zielone na lipę (czy coś)
Pomarańczowe dla klonu
Czerwone (chociaż nie do końca zgodne z prawdą w przypadku tego gatunku) dla dębu
A tutaj jeszcze fikuśna obwódka w kolorze tła. Zakładka jest od spodu podklejona pomarańczowym filcem.
I zbliżenie - piękne przejścia kolorystyczne
Po otrzymaniu paczki dla mnie miałam trochę problemu ze skompletowaniem swojej - otóż moja leciała do Irlandii, więc na dzień dobry wykluczyłam wszystkie słodkości czy batony z czekoladą.
Trochę ciężko było, ale co nieco udało mi się dorzucić - jak widzicie cukierasy, czekolada do picia, baton musli, 2 miodowe lizaki o różnych smakach i do tego pocztówki z Darłówka i Szczawnicy oraz gadżeciarski długopis z łowieckami ;) 

A teraz dla wytrwałych czytelników nagroda: wzór jest autorsta Belindy z Tor Rhuann Designs, jest on darmowy, są jeszcze 3 zakładki dla innych pór roku i inne ciekawe wzorki na jej stronie, o tutaj.

Dzyń, dzyń, dzyń

$
0
0
Dzyń, dzyń, dzyń,
Dzyń, dzyń, dzyń,
Dzwonią dzwonki sań,
Dzyń, dzyń, dzyń,
Brzęk, brzęk, łup,
muliny brakło znów.

I pomyśleć, że niewiele brakowało, żebym chwaliła się 3 skończonym ufokiem. A tak mam dziurawy dzwonek na porwanej wstążeczce.
Tak wyglądają bobinki z zestawu po wyszyciu całej serwetki - pierwszy raz w życiu zabrakło mi nici do wyszycia zestawu (!)
Po podliczeniu, okazało się, że najwięcej potrzeba mi nici czerwonych (na wstążkę) - Madeira 0512 oraz 0211, jak również pewien odcień żółci na dzwonek - 2210 (na oszałamiającą liczbę 9 krzyżyków) oraz końcówka listka czyli zielona 1403 na 3 (słownie TRZY krzyżyki - tak, starałam się, nie, nie starczyło nici na te !@$@% trzy krzyżyki).

Padło pytanie o wielkość krzyżyków - zmierzyłam linijką, na 9" jeden krzyżyk to 3x3 mm. Czyli WIELKI PIKSEL ;)

Tutaj taka mała prośba - jeżeli któraś z was używa Madeiry i ma resztki tych kolorów, czy mogłaby mnie podratować? To nie to, że żałuję pieniędzy, ale na igłę i nitkę, kupować nowy motek na 3 krzyżyki?! I co ja potem zrobię z resztą? :/ Już mam całe pudło nie dmcowskich mulin, które starczą do końca świata i jeden dzień dłużej :/

No, w każdym razie póki nici nie dorwę dzwonki zostają dziurawe, a ja w ramach relaksu odkopię świąteczną bombkę, zobaczymy ile zrobię.

Ufokowy rok - wrzesień

$
0
0
We wrześniu pracowałam nad trzema ufokami:
1. Serwetka z dzwonkami (już na finiszu, ale straciłam do niej zapał i serce)
2. Mikołaj z "Przyjaciółki" - zaczyna być widać brodę ;))
3. Odkopałam SALową gwiazdkę - dla przypomnienia, zdjęcie sprzed 3 lat i trochę krzyżyków dalej...


Latarnia morska - postępy

$
0
0
Jak może pamiętacie, latarnia robi się powoli, bo jest w Krakowie, a ja w Szczawnicy ;) Ale przynajmniej nie muszę za każdym razem zabierać całej robótki ze sobą ;)
Tak było ostatnio:
Czyli mamy już latarnię, mamy domek, mamy kwietnik i pustkę koło latarni - niby są skałki, trochę wody - w sumie nie wiadomo, morze, jezioro, duża kałuża ;)
A tak wygląda to po ostatnim wyjeździe:
Morze, rozbijające się o skały fale i kawałek nieba/odległego lądu.
A tutaj zbliżenie:
Powiem wam, że chyba pierwszy raz w życiu tak się cieszę, że doszłam do tła.... Niby mały wzór, a tyle tu było zmian kolorystycznych, odcieni, ściegów, że dopiero teraz doszłam do momentu, gdzie jednym kolorem wyszywa się więcej niż 5 krzyżyków. Uf.


Mam nadzieję, że uda mi się latarnię skończyć do końca października, w listopadzie już mogą być z tym pewne problemy..

Książkowo - ale dalej rękodzielniczo

$
0
0
Dzisiaj podzielę się z wami moimi zakupami sprzed kilku dni plus jedną książką, którą dostałam już dawno temu w prezencie.
Od przyjaciółki dostałam kiedyś taką książeczkę:
Ciekawy format, bo takie około pół kartki A5, za to dość gruba :) I faktycznie, pełna przeróżnych ściegów, mniej i bardziej tradycyjnych, użytkowych lub typowo ozdobnych.
Jasne instrukcje, bardzo fajne obrazki (w przypadku ściegów podstawowych) oraz zdjęcia pokazujące wykonanie. Opisy, do czego używa się danego ściegu (np. to tworzenia tła).
Przykłady są wyszyte nicią bądź wstążką na kanwie, dlatego też można mniej więcej ocenić efekt, jaki da zastosowanie danego ściegu.
Ogólnie bardzo polecam, jeśli ktoś szuka książki z różnymi rodzajami ściegów :)
 
 
Kolejna rzecz, to zakupy jakie poczyniłam ostatnio.
Po pierwsze uznałam, że może mimo wszystko zainwestuję w jakąś książkę o krzyżykach i padło na "Haft krzyżykowy od A do Z" Jane Greenoff.
To człowiek - instytucja, napisała całą masę książek o hafcie, jest czynną projektantką, założycielką The Cross Stitch Guild, no, generalnie jeden z VIPów hafciarskiego światka ;)
Książka paradoksalnie nie jest tylko o krzyżykach, powiedziałabym nawet, że o tym chyba najmniej :D Za to bez wątpienia jest ogólnie o hafcie, co należy zrobić, żeby haft był udany, opisy różnych materiałów, akcesoriów oraz całkiem sporo wzorów do wyszywania - zarówno samymi krzyżykami, jak i są też samplery łączące kilka różnych rodzajów haftu, np. krzyżyki, hardanger plus ściegi ozdobne. Ciekawa rzecz, polecam do zapoznania się.
 
 
Po drugie - z szydełkiem mi nie po drodze, więc będę próbować swoich sił z frywolitką :P Póki co mam zapisane trochę blogów i filmów, więc pewnie za jakiś czas będę się chwalić pierwszymi próbami. Zdecydowałam się na frywolitkę igłową, zobaczymy, co z tego wyjdzie...
Kupiłam sobie książkę do frywolitki, niestety tutaj wszystko na czółenkach :/
No, ale może jeśli oswoję igłę to kiedyś zaryzykuję czółenka..
W każdym razie, cena była w miarę znośna, kupiłam tę książkę w pakiecie z książką o makramie, no i pocieszam się myślą, że zawsze to te kilka wzorów będę miała więcej ;)) A jest ich trochę - biżuteria, ozdóbki, podkładki...bombki..
 
A teraz mój faworyt - książka o makramie :) co prawda posiadam jedną, którą część z was zapewne będzie znać - stare wydanie, czerwone, "poziome"  :) Stwierdziłam, że przydałoby się nieco uwspółcześnić i kupiłam takie coś:
I powiem wam, że to jest fajne! Nie tylko dobrze opisane plecenie sznurków, akcesoria, itd. ale też fajne wzory - od najprostszych bransoletek, przez paski, biżuterię do torebek :)
 
 
Torebka ^^ Miałam kiedyś taką letnią torebkę z rafii, kupioną na śmieszne grosze w Deichmannie - służyła mi wiernie wiele lat, aż w końcu nie dało się dłużej rafii łatać :( a tu patrzcie jaka ładna :) i w dodatku z pełną instrukcją, co do podszewki (jaki materiał najlepiej wybrać, jak uszyć...)
A tu wam jeszcze pokażę filmik - jakiś czas temu na fejsie widziałam reklamę... Chciałabym taką podkładkę do plecenia :) I może nawet sobie takową zakupię, widzę, że w polskich sklepach też można ją znaleźć :))
https://www.youtube.com/watch?v=Vq-xCOCSdSE


Podsumowując:
- "Ściegi hafciarskie" Mary Webb - polecam dla wszystkich, bo nigdy nie wiadomo, co się może przydać, a dobrze jest mieć gdzieś jakąś książeczkę z różnymi ściegami
- "Haft krzyżykowy do A do Z" Jane Greenoff - dla początkujących oraz osób, które chcą się zapoznać z metodami łączenia różnych haftów, zasadami "idealnej robótki" etc.
- "Frywolitki" Agnieszki Bojrakowskiej-Przeniosło - jeśli chcesz nauczyć się frywolitki na czółenkach, aczkolwiek tak średnio dla mnie są instrukcje czytelne. Trochę wzorów - nic specjalnego, nie zachwyca, warto poszukać też innych publikacji.
- "Makramy" Sylvie Hooghe - dobrze i jasno napisana, dobre instrukcje, przykłady przeróżnych zastosowań makramy - od najprostszych bransoletek po oplatane wisiory czy torebki... Gorąco polecam każdemu, kto chce bawić się makramą :)

Chwalę się :)

$
0
0
Z szydełkiem nie możemy się jakoś polubić (chociaż o dziwo w późnej podstawówce udało mi się zrobić opaskę..), więc żądna wrażeń ;) i nowej wiedzy ;) postanowiłam spróbować frywolitki na igle. Czółenko nieco mnie przeraża, a igła wydawała się jednak prostsza do oswojenia.
Będąc przy okazji badań w Nowym Sączu, zahaczyłam o jakąś ponoć lepszą pasmanterię w okolicy gabinetu (lepszą, znaczy mieli DMC ;)) i skusiłam się na akcesoria do frywolitki.
Wybierałam w sumie na czuja, także porządna nitka dopiero przede mną ;))
Mam taką igłę:
Ale kurcze, poza wymiarami to nie wiem jaki ona ma rozmiar :/
Do tego dokupiłam sobie do nauki motania kordonek - nie nitkę do frywolitek, tylko taki zwykły:


I to nie do końca był dobry pomysł, bo uszko w igle jest tak malutkie, że muszę się trochę namęczyć, żeby ten kordonek przeszedł.
Tutaj zbliżenie na nitkę i nalepkę z kordonka:
Poszperałam po sieci, połaziłam po blogach, popatrzyłam po youtubach, wydziergałam sobie pierwsze kółeczko, a potem uznałam, że najlepiej spróbować od razu coś zrobić małego, bo takie robienie samych kółeczek to mi nic nie da.
I znalazłam sobie takiego małego kwiatuszka, który wydawał się w miarę łatwy do wykonania dla kogoś początkującego.
Uzbrojona zatem w komórkę, nitkę i igłę, rozsiadłam się w sypialni, niezależnie od zdezorientowanego kota i śpiącego męża i zaczęłam motać supełki. Sam filmik króciutki, mi oczywiście zajęło 5 razy tyle czasu ;) powtórki, stop klatki itd., ale oto jest!
Moja pierwsza frywolitka na igle!
Miałam pewne problemy przy łączeniu łuczków przez istniejące pikotki, ponieważ zabrałam się do dzieła bez szydełka ;) więc musiałam łapać nitkę igłą, ale udało się. Zresztą łapanie igłą było też na filmiku.
A oto wielkość mojego cuda:
czyli średnica około 3 cm.
Jestem z siebie bardzo dumna :)

Latarnia ciąg dalszy

$
0
0
Dzisiaj na szybko - ostatnie postępy w latarni morskiej.
Już coraz bliżej do końca, mam nadzieję, że zdążę do końca roku, bo przed porodem może być trochę ciężko ;) Na wszelki wypadek latarnia powędrowała ze mną do Szczawnicy, bo moja następna wizyta w Krakowie to już na oddziale...
 

Ufokowy rok - podsumowanie października

$
0
0
W ostatnim miesiącu przybyło nieco krzyżyków w 3 ufokach:
1) Mikołaj:
2) SALowa bombka:
3) latarnia morska:

Prezentowo-zakupowo

$
0
0
Mam wielką słabość do zawieszek świątecznych na plastikowej kanwie z "Kokardki". Niestety, chyba nie mam za dużo zdjęć w galerii (część mi poginęła przy awarii komputera :( , ale wierzcie mi, trochę się ich narobiłam, głównie na prezenty - czy to wielkanocne czy bożonarodzeniowe. Są kolorowe, zabawne i fajnie się je wyszywa.
Dlatego, kiedy zobaczyłam prezentację najnowszego dodatku świąteczny do "Kramu z robótkami", pognałam do kiosku. Potem do drugiego. Potem do trzeciego. A potem pojechałam do Krakowa i tam miałam szczęście ;)
2 urocze komplety zawieszek świątecznych (mam nadzieję zrobić przynajmniej po jednej z każdego zestawu):
- okienka:


Oczywiście na pierwszy ogień idzie to z kotem, nie wiem nawet, czy go nie przerobię na szaro, żeby wyglądał jak nasz Aster.

- świąteczne sowy :>
I tutaj nie wiem, którą wybrać :D Waham się między tą w zielonej czapce, a łyżwiarką...

Dodatkowo widziałam jeszcze jedną rzecz, która mnie oczarowała, więc dostałam ją w ramach wcześniejszego prezentu mikołajowego od mojej mamy - komplet 5 zawieszek na sklejce :)
Wyszywanie na sklejce jeszcze nie jest u nas tak popularne, jak np. w UK, a w dodatku prezentowane zestawy były pomalowane i jeszcze dodatkowo ozdobione/wypalone.
Są nieduże, ale bardzo ładnie zaprojektowane, zarówno w sensie formy jak i wypełnienia krzyżykami.
Tak wyglądają w środku:
A tutaj jest zbliżenie na zawartość zestawu:
Mamy więc odpowiednią kształtkę ze sklejki, nici, igłę, schemat oraz kawałek tekturki do przyklejenia na tył. Jestem super zachwycona nimi, będą pięknie wyglądać na choince....

Dodatkowo dokupiłam sobie tę nieszczęsną Madeirę na dzwonki - ale tylko czerwone odcienie, zielony i żółty spróbuję jakoś dobrać.. W sumie nie zostało tego dużo, a byłoby fajnie, gdyby choinka stała na jakiejś serwetce ;) A ja będę mieć wtedy kolejnego ufoka z głowy.
Prócz muliny kupiłam sobie rasową nitkę do frywolitki, zaszalałam, bo cieniowana :P uznałam, że może pokuszę się na jakąś śnieżynkę czy coś ;)
I oczywiście kanwa plastikowa na sowy i okienka. I do tego nieobfocone styropianowe kule, które będziemy z córą ozdabiać na różne sposoby - i których kot nie rozbije :P

Wracając do frywolitki, mam pytanie do tych z was, które mają z tym jakieś doświadczenia: nić, którą kupiłam, to rozmiar 10 i kurcze, nie jestem w stanie nawlec tego na moją igłę :( Wiem, że igły do frywolitek też mają rozmiary, tyle że na mojej napisane jest tylko "0,69 mm x 127 mm" i pojęcia nie mam, to duża, mała, na jaką nić? Spróbuję użyć nawlekacza, może się uda.. Ten czerwony kordonek, którym zrobiłam kwiatka i kilka innych nieudanych eksperymentów, też jest tak naprawdę za gruby i raz uda mi się nawlec, a innym razem i przez 15 minut nie.
Druga rzecz - czy ktoś mi pomoże z odczytywaniem schematów frywolitkowych? Z filmików fajnie się robi, ale mam problem z czytaniem schematów, nie wiem, jak co się kiedy z czym łączy, czy są jakieś zasady odczytu/robienia? Od prawej do lewej? Najpierw kółka z pikotkami, potem łuczki? :(
Poratujcie proszę, jakimś czytelnym tutkiem...
Próbowałam zrobić wg. tego kursu, ale ponieważ w tym przypadku u góry jest liczba słupków, a na dole kolejność, którą należy czytać jak lustrzane odbicie tychże słupków, to oczywiście musiałam się pomylić i nie wyszyły mi symetryczne te dwa małe płatki...
Z kolei tutaj nie wiem jak zrobić kolejny płatek... osobno, do pikotka? Taki niby prosty, a ja się kompletnie pogubiłam :( Zamknęłam łuczek i... jak zacząć nowe kółko?

No, to tyle względem prezentacji i próśb, następny post nie wiem kiedy będzie i nie wiem z czym, bo we wtorek wędruję na oddział szpitalny i nie wiem kiedy z niego mnie puszczą i kiedy będę w stanie zrobić coś rękodzielniczego, po pojawieniu się (wreszcie) Młodego na świecie ;) Trzymajcie kciuki! :)

Młody wilk

$
0
0
Chwilowo mam przestój w pracach, mam nadzieję jednak, że za jakiś czas uda mi się wrócić do igły, póki co jeszcze muszę się zmagać z igłami od zastrzyków ;)
A oto przyczyna zamieszania:
Mój syn, urodzony 9. listopada o godz. 19:00 (doskonała pora na imprezę urodzinową ;))

Dziękuję Madziu za wyjaśnienie z igłami do frywolitki (czyli teraz jak mam super śliczną nić, to muszę sobie igłę dokupić :P ).


Ufokowy rok - listopad

$
0
0
Ciężko było, ale mam jednego ufoka mniej!! Hurra!! Skończyłam dzwonki..
Wybaczcie, że jeszcze nie uprane i uprasowane, ale musiałam się podzielić tą radosną wieścią...
Kolory na kokardę dokupiłam, natomiast do dzwonka i liścia dobierałam, niestety są zbliżone, ale nie idealnie podobne... Ale nic lepszego w swoich 7 pudłach z muliną nie miałam ;/
 
Do szpitala wzięłam sobie SALową bombkę, i jak się to skończyło? Źle. Zdenerwowana kolejną zmianą terminu cesarki ("jadła pani obiad? to dobrze, to teraz proszę nic nie jeść ani nie pić, za 6-8 godzin będzie mieć pani cesarkę, zamiast jutro rano..") pomyliłam się i muszę spruć kawałek.
Już nawet zaczęłam i kurcze spruła mi się końcówka zawijasa, który był dobrze, wrrr...
 Weronika też czyni pewne postępy, kotek ma już prawie cały pyszczek w jednym kolorze ;))
A ja na otarcie łez dostałam od Mikołaja fachowy sprzęt:
Jak tylko uda mi się z niego skorzystać, spodziewajcie się relacji, mam nadzieję, że sprawdzi się przy mniejszych pracach i nie tylko na płótnach ;)

Yohoho i oby Mikołaj pod poduszkę też wam podrzucił coś fajnego rękodzielniczego :)

Clover - mam i ja

$
0
0
Jak się chwaliłam w ostatnim poście, Mikołaj przyniósł mi tamborek Clovera. Tamborek ma średnicę 12 cm, ponieważ potrzebowałam tamborka małych rozmiarów, do mniejszych rzeczy. 18 cm ma mój ukochany tamborek z klipsem vel rozporowy. A poza tym używam q-snapów ;) (czy też dokładnie ramek firmy "R&R Frames", która jest angielskim odpowiednikiem amerykańskiego Q-Snap).

Clover prawie od razu został zagoniony do pracy, ale na jej efekty musicie trochę poczekać, bo to niespodzianka, więc nie chcę jej psuć zdjęciami.

Wracając do tego drogiego kawałka plastiku ;)
Co dostajemy kupując tamborek Clovera?
Dostajemy zapakowany tamborek wraz z instrukcją.
Po rozpakowaniu dostajemy... zapakowany tamborek wraz z instrukcją :D (luzem).
Na szczęście więcej folii nie ma ;)

Recenzję tamborka napisała jakiś czas temu Agnieszka, ale zrobiła go dla rzadszych materiałów niż ja potrzebowałam. A ja potrzebowałam wsadzić w niego Aidę 18" i trochę się zdziwiłam....
Ale po kolei...

Mając w tyle masę ufoków beztrosko zdecydowałam się na zrobienie czegoś nowego, teoretycznie szybkiego ;)

Materiały to wspomniana już Aida 18" granatowa, zapasy nici DMC metalizowanych, satynowych, bawełnianych, nici Kreinik #4 oraz cieniowana mulina Ariadna (która pojawiła się później, więc nie ma jej na zdjęciach). I królik. Zawsze jest królik.
Tym razem padło na samuraja, bo dawno nie pomagał ;)
Patrzcie, jak dzielnie broni nici ;)
Tkanina jest, nici są, królik jest, czas założyć na tamborek. I tu zonk! Bo się nie da! Odkręcam i nic! Nie wchodzi! W końcu odkręciłam tak maksymalnie, że pokrętło zaczęło być krzywo w stosunku do zielonej obudowy.. Nie wiem na ile dobrze to widać na zdjęciu:
Ale się udało ;) Jeżeli śrubę przekręcę/rozkręcę/wyślę w kosmos, dam wam znać ile czasu trzeba, żeby załatwić taki tamborek ;)
A teraz słowo o instrukcji. W ogóle - po co instrukcja? Jaki tamborek jest, każdy widzi ;) Tyle że ten ma mały szczególik i przede wszystkim na tym szczególiku koncentruje się instrukcja. Tym detalem, odróżniającym również tamborek Clovera od innych (przynajmniej tych, z którymi ja się spotkałam), jest rant z jednej strony wewnętrznej obręczy.
To spowodowało również moje problemy z założeniem18" na ten tamborek.
Zakłada się tkaninę tak, żeby rant był na górze, tuż pod tkaniną (co dodatkowo zwiększa średnicę tkaniny na obręczy, którą musimy wcisnąć w zewnętrzną ramkę). Kiedy składamy tamborek, rant z tkaniną musi wystawać ponad zewnętrzną obręcz, co sprawia, że przy dobrym naciągnięciu materiału i skręceniu tamborka, tkanina powinna być napięta przez cały czas wyszywania.
Póki co tamborek się sprawdza, metalizowane DMC jak zwykle straszne w obsłudze, Kreinika źle się nawleka, ale wyszywa lepiej niż metalizowanymi DMC, a cieniowana Ariadna strasznie się plącze i supła... Ale poza tym praca idzie do przodu, pewnie w okolicach Świąt zobaczycie efekty ;)

Niestety na Święta nie będzie ani SALowej bombki, ani Mikołaja. Ale przynajmniej są dzwonki ;)
I kilka kolejnych cekinowych bombek :) robionych razem z córą.

Życzę Wam

$
0
0

Zdrowych, pogodnych Świąt 

w gronie rodziny i przyjaciół, 

bez kłótni, 

smutków

 i rozmów o polityce.

Dobrego humoru, 

optymizmu 

i czasu zarówno dla najbliższych, jak i dla siebie, 

przy ulubionej książce, filmie, grze, robótce.

Albo aktywnie, podczas sportów, wycieczek, spacerów.

The last one

$
0
0
Ostatni wpis w tym roku, składający się z kilku zaległych wpisów ;P
Po pierwsze:
Na granatowej kanwie powstały gwiazdeczki:

Wzór z ostatniego numeru "Igłą malowane" (jedna z gwiazdek na obrusie), pianka brokatowa (paskudna do cięcia).
Tamborek Clover bardzo dobrze się spisał, aczkolwiek wydaje mi się, że jest on przede wszystkim dedykowany do cienkich płócien itp.

Po drugie:
Kasia ogłasza zapisy na kolejny ufokowy rok.

Po trzecie:
Pupidok ogłosił(o?y?) konkurs - też można spróbować.

Po czwarte:
Jeszcze nie ma północy, więc wracam do pracy, może będzie jeden ufok mniej ;))

WSZYSTKIEGO NAJRĘKODZIELNICZEGO W NOWYM ROKU!!

Konkurs Pupidok

$
0
0
Tak po raz drugi, bo miał być osobny post ;)
Po pierwsze: na blogu Pupidok ogłoszono konkurs, a po drugie zobaczcie sobie, jakie piękne hafty tam powstają :)

Ufokowy rok - grudzień i cały 2016

$
0
0
Cóż, marnie to wyszło... Miały być 4 Ufoki, ale wyszły 3. Zakładki, które miałam skończyć w Sylwestra, przeszły na Nowy Rok... Mój syn uznał, że najlepszym terminem na pierwszą kolkę jest właśnie Sylwester, między 20 a 23:30 :/
Ale do rzeczy:
Lista Ufoków wynosiła 10, z czego wisiorek dorzucony w ostatniej chwili...
Generalnie z każdego coś podziubałam, ale zakończone są 3:
 
 
Zakładki są superpierwszym ufokiem z 2017, następnym będzie latarnia, bo niedużo zostało. Ale o tym w następnym poście ;)
Viewing all 381 articles
Browse latest View live